Pamiętam jak dostałam pracę w bibliotece znajomi mówili: „To teraz przestaniesz kupować książki”. Coś w tym jest bo po co kupować jak można wypożyczyć. Ale przecież książki wypożyczałam nawet gdy nie byłam jeszcze bibliotekarką. Lubiłam mieć pewne tytuły na własność. I tak mi zostało. Chociaż po latach kupowania książek nabrałam troszkę dystansu bo domowa biblioteczka tak się rozrosła, że nie miałam gdzie układać nowych książek. Opracowałam swoją własną taktykę kupowania:
- Kupuję książki, które przeczytam na pewno więcej niż jeden raz
- Kupuję książki w mojej ocenie wyjątkowe
- Kupuję książki na spotkaniach autorskich i dzięki temu mam też wpis ulubionych autorów
- Kupuję książki, których tematy są bliskie moim zainteresowaniom
- Kupuję książki dzięki którym mogę spędzić inspirujący czas z dzieckiem
- Kupuję książki małych wydawnictw (często są to naprawdę niespotykane i oryginalne historie)
- Kupuję książki na Targach, dzięki temu mogę je dokładnie przejrzeć przed kupnem
Jestem też mamą. I może wydać się Wam to dziwne ale książek dla dzieci i młodzieży, z racji mojej pracy w oddziale dziecięcym biblioteki miałam najwięcej. Śmialiśmy się z Łukaszem, że jak urodziła się Hania to miała więcej książek niż ciuszków i innych niemowlęcych gadżetów.
A jak jest u Was? ?Nie przejdziecie obojętnie obok księgarni czy tylko wypożyczacie? A może w ogóle nie korzystacie z bibliotek i wolicie mieć książki na własność? A może korzystacie z aplikacji albo z czytników?
Możliwości jest wiele. Domowa biblioteczka może też być wirtualna.
Dobrego tygodnia.