Jesień rozgościła się w moim mieście na dobre. Aby umilić Wam piątkowe popołudnie przygotowałam krótkie, proste opowiadanie, które może przydać się do treningu czytania ze zrozumieniem, a dla młodszych dzieci może być początkiem rozmów o ekologii. Miłego czytania.
Płuca miasta
– Smok, smok- krzyczała Julka. – W naszym mieście grasuje smok.
– Smoki nie istnieją- ze śmiechem odpowiedział jej starszy brat Michał.
– A właśnie, że istnieją. Jeden z nich lata nad naszym miastem- cierpliwie tłumaczyła bratu dziewczynka.- Musimy ubrać maski, żeby się przed nim obronić. Tak mówiła pani w przedszkolu.
– Teraz wszystko rozumiem- pokiwał głową chłopiec. Aniu to nie żaden smok tylko SMOG. To takie zjawisko atmosferyczne. Powstaje, gdy powietrze wymiesza się z dymem i spalinami. Niestety w naszym mieście jest go bardzo dużo.
– Fuj- przeraziła się Julka. – A czy my możemy coś zrobić żeby ten smog zlikwidować?- zapytała.
– Pewnie , każdy z nas może. Zauważyłaś, że tata wymienił w naszym domu piec, a mama jeździ do pracy tramwajem? Niedługo rodzice wymienią też ogrzewanie u babci.
– Jestem z nich dumna- stwierdziła dziewczynka.
– Mam pomysł- chodźmy na lody- zaproponował dziewczynce brat.- Opowiem ci trochę o ochronie środowiska, a potem odwiedzimy zielone płuca miasta.
– Co to są płuca miasta?- zapytała Julka.
– To parki i skwery. Nazywają się tak bo dzięki nim powietrze w mieście jest bardziej czyste, a my dzięki spacerom w te miejsca możemy oddychać nieskażonym powietrzem.
– W taki razie chodźmy, to będzie ciekawe popołudnie- powiedziała dziewczynka zakładając buty.