Lubię wiatr we włosach i ścigające się w nich promienie słońca. Lubię zapach trawy po majowym deszczu i kolor nieba o poranku. Lubię spacery leśnymi ścieżkami, szum bałtyckich fal, ale też górskie wędrówki i leniwe popołudnia z książką. Najpiękniejszy bukiet to ten z polnych kwiatów i niezapominajek. I tylko czasem przychodzi do mnie ta myśl…
Co one lubiły? Jakie miały marzenia? Co dla nich oznaczał początek II Wojny Światowej? Czy babcia Janka patrząc na swoje wnuki wiedziała, że wojnę przetrwa tylko troje? Czy Irenie przeszło przez myśl, gdy rozstawała się we wrześniu 1939 roku ze swoim narzeczonym, że nigdy więcej go nie zobaczy. Dlaczego mała Mania musiała się ukrywać, a Esterka z Domu Sierot nigdy nie dorosła. Co miała myśleć Hania, gdy rodzice zabronili jej bawić się z Deborą? I czemu Debora zniknęła z podwórka na zawsze, zostawiając po sobie jedynie zapomnianą, granatową wstążkę.
Nieważne ile miały lat, wszystkie chciały żyć, a wojna to życie bezczelnie przerywała, plątała ścieżki, rozdzielała rodziny, niszczyła to co dobre.
Znamy tysiące opowieści wojennych. Kolejne tyle nigdy nie zostanie odkryte. Dlatego czasem, gdy spojrzycie w niebo pomyślcie o tych, którym zostało to odebrane…
Dobrej nocy…
Fot. Natalia Szewczyk